Wibo, Glossy Temptation, Pomadka do ust nr 3

Wibo, Glossy Temptation, Pomadka do ust nr 3


Miałam kiedyś kilka szminek, ale zużycie ich do końca było dla mnie nie lada wyzwaniem. Niedawno rozpoczęłam swój powrót do przeszłości, to znaczy znów przerzuciłam się na szminki. By jednak zbytnio nie obciążać swojego budżetu (myślałam, że znów będę mieć problem z malowaniem się), wskoczyłam do Rossmanna po osławioną szminkę Wibo. Padło na małe cudeńko o numerze 3. Jak się skończył mój romans z tą szminką, przeczytanie poniżej. 




Wibo, Glossy Temptation, Pomadka do ust nr 3
Cena: ok. 8-9 zł
Pojemność: 4 g
Dostępność:  Rossmann, www.wibo.pl

Opakowanie:
Jest dość zgrabne, powiedziałabym. Czarne, eleganckie, wytrzymałe.



Moja opinia:
Muszę z czystym sumieniem przyznać, że zakochałam się w tej szmince. Kolor jest po prostu obłędny. Pomyślicie sobie, że postradałam zmysły, ale mój wielki comeback do szminek uważam za jak najbardziej udany. 




Zalety tej niepozornej szminki są następujące:
  • bezproblemowa aplikacja - szminka gładko sunie po ustach, po kilku użyciach doszłam do takiej wprawy, że nie bałam się już nakładać jej bez pomocy lusterka,
  • kolor bardzo przypadł mi do gustu - jest to róż - uroczy i dziewczęcy odcień, który naturalnie się błyszczy,
  • szminka nie wysusza ust, ale pielęgnuje je, nieco nawilża, daje efekt "mokrych ust",
  • utrzymuje się stosunkowo długo, szminka pozostaje na moich ustach 4 godziny. Choć jestem laikiem szminkowym, uważam, że to całkiem niezły wynik. Szminka wtapia się w usta, zabarwiając je delikatnie (kolor możecie zobaczyć poniżej, jednak jest trochę przekłamany, w rzeczywistości pomadka jest delikatniejsza),
  • schodzi równomiernie, nie podkreśla suchych skórek, nie waży się,
  • jest tania jak barszcz i dostępna w każdym Rossmannie (choć ciężko trafić egzemplarz, który nie był "testowany", mimo że są dostępne testery).



Ja jestem zupełnie zachwycona i zakochana w tej szmince. I mam ochotę na więcej  :) Romans przerodził się w miłość :D Miałyście do czynienia z tą pomadką? Jeśli nie to jeszcze zdążycie kupić ją przed walentynkami :)

Dostępne kolory możecie podejrzeć tutaj.

Ps Miałam wielkie trudności z uchwyceniem prawdziwego koloru, szminka wpada bardziej w róż niż we fiolet, jest delikatniejsza niż na zdjęciu powyżej.
Garnier, Czysta Skóra Active, Żel do twarzy odblokowujący pory

Garnier, Czysta Skóra Active, Żel do twarzy odblokowujący pory


Witajcie! Do recenzji tego kosmetyku zabierałam się dość długo, bo sama nie wiedziałam, jak go oceniać. Mowa o żelu do mycia twarzy marki Garnier. Jak wypadł przeczytacie poniżej.






Garnier, Czysta Skóra Active, Żel do twarzy odblokowujący pory

Dostępność: wszelkie drogerie
Cena: ok. 15 zł
Pojemność: 200 ml


Opakowanie:
Żel kupujemy w bardzo wygodnym opakowaniu, bo z dozownikiem, dzięki któremu kosmetyk jest bardzo wydajny. Jedno naciśnięcie i na naszej dłoni pojawia się ilość produktu wystarczająca do umycia całej twarzy .


Obietnice producenta:



Skład:



Moja opinia:
Żel jest dość rzadki i ma niebieskawe zabarwienie. Delikatnie się pieni, ale oczyszcza skórę znakomicie, lekko ją wysuszając. Może lepsze byłoby stwierdzenie matując, sama nie wiem. Nie mamy tutaj jednak do czynienia z uczuciem ściągnięcia, chociaż dawka nawilżenia po jego użyciu będzie konieczna. Gdy używam żelu mam wrażenie, że lekko chłodzi moją twarz.

Zapach żelu podlega ocenie indywidualnej. Dla mnie jest to powiew świeżości i czystości, jednak wiem, że niektórym taki mentolowy powiew będzie kojarzył się ze specyfikami do mycia łazienki. Warto jednak dodać, że zapach nie utrzymuje się na skórze.  



Moim zdaniem żel będzie idealny dla osób z cerą tłustą. Moja dość wrażliwa cera, ostatnio jeszcze bardzo sucha, nie nadaje się do częstego oczyszczania za pomocą tego kosmetyku. Dlatego używam go, gdy mam wrażenie, że potrzebuję silnego odświeżenia. Trzeba dodać, że żel jest bardzo wydajny i wystarczy na bardzo długo, nawet jeśli będziecie używać go częściej niż ja. Nie potrafię stwierdzić, czy niweluje niedoskonałości, ponieważ z takim problemem borykam się dość rzadko. 

Podsumowując, podkreślę raz jeszcze, że żel będzie idealny dla osób, które mają cerę tłustą, o ile zapach nie będzie im przeszkadzał :) 

Isana, Winterdusche Pinguin (Zimowy żel pod prysznic)

Isana, Winterdusche Pinguin (Zimowy żel pod prysznic)


Pewnie nie będzie to zbyt odkrywcze, gdy powiem, że mamy zimę. W mojej miejscowości spadł śnieg, co w zasadzie mnie cieszy, ponieważ nie muszę wychodzić z domu :) Jakiś czas temu wybrałam się jednak do Rossmanna i moim oczom ukazał się mały słodki pingwinek - zimowy żel pod prysznic z edycji limitowanej Isany. 



Isana, Winterdusche Pinguin (Zimowy żel pod prysznic)
Dostępność: Rossmann
Pojemność: 300 ml
Cena: 2,99 zł (2,59zł)


Opakowanie:
Opakowanie żelu jest typowe dla wszystkich produktów myjących Isany. Nie ma problemu z jego otwarciem, nie zacina się, nie łamie paznokci, stabilnie stoi, nawet do góry dnem. 

Obietnice producenta:



Zapach i konsystencja:
Żel jest kremowy i pachnie... tak inaczej. Producent twierdzi, że żel zawiera w sobie ekstrakty z wanilii, jednak ja ich nie wyczuwam, choć może... Na pewno nie przeważają :) Zapach nie utrzymuje się na skórze.

Skład:



Moja opinia:
Trzeba przyznać, że opakowanie żelu przyciąga uwagę. Słodki pingwinek cieszy oko. Warto go kupić chociażby ze względu na opakowanie, ponieważ moim zdaniem żel nie różni się niczym od innych żeli Isany. Dobrze myje, jest tani i stosunkowo wydajny. Nie pozostawia wysuszonej skóry po kąpieli. 



Spełnia więc swoje podstawowe zadanie w 100%. Jest to kolejna poprawna propozycja Isany, której niewielka cena zaprasza do zakupu.

Czy już się skusiłyście?
Ziaja, Ulga Dla Skóry Wrażliwej, Płyn micelarny

Ziaja, Ulga Dla Skóry Wrażliwej, Płyn micelarny


W zamierzchłych czasach zwykle do demakijażu używałam mleczek. Nie rozumiałam, jak można zmywać makijaż płynem micelarnym - przecież miał on konsystencję wody. Kiedy jednak mleczka zaczęły mnie podrażniać, musiałam skorzystać z pomocy tej "wody". Dziś więc przeczytacie u mnie recenzję płynu micelarnego Ziai - ulga dla skóry wrażliwej. 



Ziaja, Ulga Dla Skóry Wrażliwej - płyn micelarny
Dostępność: Rossmann, wszelkie drogerie
Cena: mniej niż 10 zł
Pojemność: 200 ml


Opakowanie:
Płyn micelarny znajduje się w przezroczystej buteleczce o pojemności 200 ml, wykonanej z błękitnego plastiku. Właśnie ta "niebieskość" opakowania, moim zdaniem, przyciągnęła mój wzrok.



Skład:

Aqua, Sodium Cocoamphoacetate, Propylene Glycol, Glycerin, Panthenol, Allantoin, Glycyrrhiza Glabra (Licorice) Root Extract, DMDM Hydatoin, Sodium Benzoate, Citric Acid


Informacje o produkcie:



Moja opinia:
Z ciekawości poczytałam sobie recenzje w Internecie na temat tego płynu i zdania oczywiście są podzielone. Ja jednak zaliczam się do zdecydowanych fanów tego kosmetyku. A dlaczego? Otóż:
  • po pierwsze, zmywa makijaż bez problemów - oczywiście zaznaczę po raz kolejny, że mój makijaż ogranicza się do maskary i czasem beżowych cieni.
  • Jest niesamowicie wydajny.
  • Nie podrażnia oczu, nie pozostawia tej specyficznej "mgły", nie wysusza na wiór okolic oczu.
  • Nie pachnie, co może mieć dla niektórych znaczenie.


Płyn micelarny marki Ziajmoże być wykorzystywany również jako tonik i czasem używałam go w takiej formie. Dobrze się sprawdzał, skóra była odświeżona i oczyszczona. Czytałam gdzieś, że zostawia na twarzy film, od tego czasu zaczęłam się bardziej przyglądać jego działaniu, ale jakoś tego nie doświadczyłam (na szczęście).

Generalnie jestem jak najbardziej na tak. A Wy? Znacie ten płyn micelarny?


Sylveco, Odżywcza pomadka z peelingiem

Sylveco, Odżywcza pomadka z peelingiem


Jaki u Was styczeń? Macie śnieg? Czy raczej wiosna? Jeśli jeszcze widać u Was zimę, to na pewno przyda Wam się produkt, który opisuję poniżej :)



Sylveco, Odżywcza pomadka z peelingiem
Cena: ok. 10 zł
Dostępność: głównie sklepy internetowe, ale też sklepy zielarskie
Pojemność: 4,6 g


Skład: 
Jak widać, naturalny.

Opakowanie:
Tradycyjny wykręcany sztyft, zapakowany w papierowy kartonik - na pierwszy rzut oka widać, z jaką marką mamy do czynienia.


Obietnice producenta:



Moja opinia:
Wierzyć mi się nie chciało, że pomadko-peeling chwalony na chyba prawie wszystkich blogach może być produktem dobrym. Oczywiście słyszałam o firmie Sylveco i jej naturalnych kosmetykach, ale z reguły to, co odpowiada (prawie) wszystkim, nigdy nie sprawdza się u mnie. 



Do zakupu skłoniły mnie dwa czynniki: fakt, że moje usta to chyba jeden z nielicznych elementów mojego ciała, o który namiętnie dbam i po drugie: Dzień Darmowej Dostawy. 

Co zauważyłam podczas użytkowania pomadki? Otóż spostrzegłam, że:
  • pomadka początkowo dość trudno się rozprowadza za względu na swoją twardość (jest zbita, sami pewnie wiecie, drobinki cukru i te sprawy), ale wydaje mi się, że to celowy zabieg. Mamy bowiem do czynienia z peelingiem, który ma zdzierać martwy naskórek.  Na zdjęciu powyżej widać drobinki peelingujące (cukier trzcinowy).
  • kiedy już kwestię zdarcia martwego naskórka mamy za sobą, pomadka po kilku chwilach zaczyna się "rozpuszczać", tzn. rozpuszcza się cukier w niej zawarty. Warstwa ochronna, którą uzyskujemy po aplikacji utrzymuje się naprawdę długo. Jeśli używałam pomadki na noc, rano ten specyficzny film był jeszcze wyczuwalny, co bardzo sobie chwalę.
  • usta wyglądają lepiej. Co tu dużo mówić - są odżywione i gładkie. Dzięki peelingowi pozbywamy się przecież odstających suchych skórek i śmiało możemy aplikować nasze ulubione pomadki. 
  • skład oczywiście jest naturalny, pełen dobroczynnych składników (możecie zobaczyć go wyżej).
  • pachnie migdałami, marcepanem. I muszę przyznać, że nie jest to jeden z moich ulubionych zapachów. Niemniej jednak ze względu na działanie, jestem w stanie znieść zapach, który nie do końca mi odpowiada :)
  • pomadka niestety szybko się kończy. Wiem, że peelingu nie powinno się używać zbyt często, nie aplikuję jej codziennie, jednak w porównaniu z innymi tradycyjnymi pomadkami jest mniej wydajna. Być może jest to też spowodowane tym, że naprawdę "przykładam się" do peelingu. Z drugiej strony, pomadka powinna zostać zużytkowana w czasie 3 miesięcy od otwarcia, więc na pewno zdążę zużyć ją w tym czasie.


Mówiąc krótko: jestem na tak!

Kiedyś sama w domu przygotowywałam sobie peeling do ust, o czym możecie przeczytać tutaj

Nie pytam, czy znacie tę pomadkę, bo ja jak zawsze jestem na bakier z nowościami :D Jak się u Was sprawuje?
Isana, Handlotion Verwöhn Dich (Lotion do rąk z panthenolem i masłem shea)

Isana, Handlotion Verwöhn Dich (Lotion do rąk z panthenolem i masłem shea)


Szukacie dobrego kremu? Koniecznie przeczytajcie tę recenzję!



Isana, Handlotion Verwöhn Dich (Lotion do rąk z panthenolem i masłem shea)
Cena: ok. 7 zł
Pojemność: 300 ml
Dostępność: Rossmann

Opakowanie:
Krem, a w zasadzie lotion, znajduje się w bardzo wygodnym opakowaniu z pompką o pojemności 300 ml. Opakowanie po prostu mnie urzekło, nie trzeba go zakręcać, odkręcać, przestawiać. Wystarczy jedynie nacisnąć dozownik. Bajka! Podoba mi się też szata graficzna opakowania.




Zapach i konsystencja:
Krem w moim przekonaniu jest średnio gęsty, ale nie spływa z dłoni. Pachnie... jakoś tak kremowo. Zapach szczególnie mnie nie porwał, ale jakoś mnie to nie boli :)

Skład:




Moja opinia:
Krem pochodzi z edycji limitowanej, dlatego zrobiłam sobie zapasy :) Co mnie do tego skłoniło? Ewidentne zalety tego kremu-lotionu, czyli:
  • szybkie wchłanianie - nie trzeba godzinami czekać na wchłonięcie kremu,
  • brak tłustej warstwy, przy jednoczesnym pojawieniu się warstwy ochronnej, 
  • efektywność działania - nie trzeba nakładać kremu po każdym myciu rąk, nawilżenie utrzymuje się przez jakiś czas
  • mega wydajność - naprawdę potrzeba niewiele kremu, by pokryć całe dłonie i przedramiona,
  • cena - ok 7 zł w Rossmannie. 


Nie mam się do czego przyczepić. Wygoda użytkowania, działanie i wydajność sprawiają, że aż chce się tego kremu używać. Znacie ten krem? Jakie są Wasze opinie na jego temat, bo aż ciężko mi uwierzyć, że znalazłam krem idealny.  
Zmywacz do paznokci w żelu - hit czy kit?

Zmywacz do paznokci w żelu - hit czy kit?


Witajcie w pierwszy poniedziałek nowego roku :) Wiem, że dla wielu z Was nie jest on straszny, bo jutro znów wolne :) Ale muszę przyznać, że ciężko jest wrócić do normalności po świętach. Dziś opowiem Wam o produkcie, który jest takim trochę gadżetem - o zmywaczu do paznokci w żelu.



Cztery Pory Roku, Zmywacz do paznokci w żelu
Cena: w promocji ok. 3-4 zł
Dostępność: Rossmann

Opakowanie:
Zmywacz jest zamknięty w mały, plastikowy pojemniczek o pojemności 60 ml. Opakowanie jest solidne, zamknięcie spełnia swoją funkcję - nic się nie rozlewa i nie przecieka.

Zapach i konsystencja:
Zmywacz pachnie ładnie, cytrusowo :) i ma konsystencję jasnozielonego żelu.

Skład i obietnice producenta:




Moja opinia:
Najpierw może zwrócę uwagę na to, co mi się podoba. Po pierwsze, ten zmywacz nie śmierdzi! Wręcz przeciwnie, ładnie pachnie, dla mnie jakoś tak cytrusowo. Dobrze radzi sobie ze zmywaniem lakieru tradycyjnego, gorzej zaś jeśli chodzi o piaski. Przy tych pierwszych lakierach działa dość szybko, natomiast lakiery piaskowe wymagają znacznie więcej czasu i uwagi.



Jak więc można się domyśleć, przy zmywaniu "tradycyjnych" lakierów wydajność jest dobra, przy bardziej wymyślnych zdobieniach jednak, wydajność się zmniejsza. Trzeba też dodać, że konsystencja żelu pozwala na dokładne dozowanie takiej ilości produktu, jaką chcemy użyć. Co ważne, zmywacz nie wysusza paznokci.


Podsumowując:
Przyznam, że zmywacz bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Myślałam, że będzie to niezbyt udany "wynalazek", ale na szczęście nie zawiodłam się. Cena regularna jest dość wysoka, ale ja kupiłam go w promocji w Rossmannie, w całkiem przystępnej cenie. Przy moich klasycznych (jasne lakiery) zdobieniach paznokci wystarcza, choć wydaje mi się, że kobiety, które często używają piaskowych lakierów nie będą zachwycone. Jednak... Polecam :)