Cześć!

Plan postów na kwiecień i maj był inny, ale niestety, znów okazało się, że moja doba nie jest z gumy. Zwykle pisałam posty wieczorem, a teraz postanowiłam wziąć się za siebie i zacząć ćwiczyć. Tak więc już od 3 tygodni wytrwale odpalam YouTube, wciągam legginsy i walcząc ze swoim wewnętrznym nie-chce-misiem, ćwiczę. A przynajmniej udaję, że ćwiczę, bo po półtorarocznej przerwie to nie zawsze jest takie proste. Jeśli chcesz być na bieżąco z tym co się u mnie dzieję, zapraszam Cię na Instagrama. Dziś czas na denko, jest już bowiem połowa czerwca, a ja jeszcze nie zdążyłam opisać pustych opakowań. Zaczynamy!



Bardzo fajnym produktem okazał się żel pod prysznic Tahiti Tiare Sensuelle marki Palmolive. Ja też żel kupiłam w cenie na do widzenia w Rossmannie i niestety, nie jest już dostępny. Zapach tego żelu był cudowny i cudownie wypełniał łazienkę! Do tego utrzymywał się na skórze. No cudo po prostu. Dawno już nie miałam tak fajnego produktu myjącego. Szkoda, że się skończył, bo chętnie bym do niego wróciła.

Zużyłam również łagodząco-wygładzający peeling do ciała Vianek z mielonymi pestkami czarnego bzu. Nie jest to mocny zdzierak, ale całkiem skuteczny. Kupiłam już inne wersje, więc zobaczymy jak się sprawdzą.


Z toaletki zniknęła także kolejna mgiełka Avon - o zapachu orchidea i jagoda. Ta mgiełka nie wyróżniła się niczym szczególnym, choć zapach przypadł mi do gustu, to był bardzo nietrwały.

Skończył mi się również płyn do higieny intymnej AA Delicate. Naprawdę był delikatny i dobrze mył. Lekko pachniał. 


Zużyłam w końcu również krem do twarzy na dzień Cellular Boost marki Neutrogena. Był on ze mną baardzo długo, a wszystko dlatego że bardzo słabo się wchłaniał i jakoś nie lubiłam go nakładać (choć ja naprawdę lubię treściwe formuły, to ten krem był dziwny). Do tego rolował mi się niemiłosiernie na twarzy... Być może jest to dobry produkt, ale na pewno nie dla mojego typu cery. Krem na noc ma zupełnie inną, odżywczą konsystencję, ale ten na dzień... No, dramat!

W kategorii niewypałów rozpatruję również serum Sophora Japonica marki Natura Estonica Bio. To serum miało niską cenę i skusiło mnie swoim pięknym opakowaniem. Jednak wodnista konsystencja, dziwny zapach i kiepska wydajność sprawiły, że już na pewno do niego nie wrócę... Na Instagramie kilka dziewczyn pisało mi, że w ich przypadku serum miało bardziej żelową konsystencję, więc mniemam, że moje serum po prostu się zepsuło przed upływem daty ważności. Mam jeszcze krem pod oczy tej marki i liczę, że sprawdzi się lepiej.

Dwa ciekawe kosmetyki do twarzy, które polecam to żel do mycia twarzy Rosacure oraz krem-żel Sensicure. Żel myjący był już recenzowany na profilu kilka lat temu (tutaj). Żel nie ma zapachu, nie pieni się, ale dobrze myje, nie pozostawiając na skórze uczucia ściągnięcia. Krem-żel z kolei to produkt hit. Łagodzi zaczerwienienia, przynosi ulgę przesuszonej skórze i nadaje jej miękkość. Ja jestem na tak i wyczuwam powrót ;) 


Udało mi się pożegnać również paskudny antyperspirant Black&White Invisible Clear marki Nivea. Męczyłam go jakiś rok! Ten zapach był tak duszący, że powodował u mnie duszności. Zdecydowanie nie należy go używać w małej łazience bez wentylacji! Ten produkt na długo zniechęci mnie do antyperspirantów w sprayu. Mam jeszcze jeden w zapasie marki Lady Speed Stick, ale wcale nie jest z nim lepiej :P

Najbardziej chyba cieszą mnie zużycia produktów do ciała. Skończyłam kolejną butelkę balsamu do ciała Allerco - ten balsam świetnie natłuszcza ciało i jest bardzo wydajny. Nie ma zapachu. 


Zużyłam również olejek w balsamie Nivea. Ten produkt był już recenzowany na blogu, jednak kolejna butelka trafiła do mnie za sprawą siostry, której pomarańczowy zapach nie podpasował. Ten olejek w balsamie jest całkiem fajny. Skóra po nałożeniu tego balsamu jest super gładka i przyjemna w dotyku. Do tego jest to raczej lżejsza formuła, więc nie ma mowy, że balsam nie będzie długo się wchłaniał. Jeśli lubicie drogeryjne balsamy, to polecam. Pozbywam się również masła Pinacolada marki Perfecta, które powinno wylądować w koszu już w zeszłym roku. Moja tendencja do zostawiania na później resztek kosmetyków jest straszna. Na zdjęciu znajduje się również opakowanie po kremie kokosowym Nacomi, ale w nim trzymałam olej kokosowy, który przełożyłam sobie z innego pudełka. 

Czas również zrobić przegląd w kolorówce. Tym zajmę się, mam nadzieję, jeszcze w czerwcu. Na razie w koszu ląduje błyszczyk do ust marki Vipera, który dostałam gratis do jakichś zakupów. Błyszczyk nadawał ustom delikatny kolor, ale teraz już do niczego się nie nadaje. 


Zużyłam również 4 próbki. W pierwszej saszetce znajdował się krem do rąk Matrioshka marki Indigo. Jestem tak zacofana, że nie wiedziałam, że ta marka posiada w swoim asortymencie kremy do rąk :P Niemniej krem spisał się dobrze, a ta mała próbka wystarczyła mi aż na 3 aplikacje. W tych ciężkich dla dłoni czasach kremy idą jak woda, więc wydajność mocno na plus. Co więcej, krem bardzo przyjemnie pachniał. 

Kolejne 3 próbki to nowości i hity Instagrama: trzy kosmetyki marki Polemika. Z tego co zdążyłam się zorientować, prawdziwym hitem dla wielu dziewczyn okazało się hydrofilne masełko oczyszczające. U mnie zaś najlepiej sprawdził się krem nawilżający. Fajnie odżywił skórę i mam wrażenie, że już po jednej aplikacji wyglądała zdrowiej. Co mnie jednak nieco przeraziło, to cena. Pełnowymiarowe opakowanie kosztuje bowiem 119zł. Na razie nie jest to produkt dla mnie.
Masło oczyszczające miało intrygujący zapach i dobrze myło twarz, nie wysuszając jej. Próbka wystarczyła mi na 2 użycia. Wiem, że sporo osób się nim zachwyca, ale ja chyba używałam go za krótko, aby wpaść w zachwyt. 
Peeling-maska z kolei to produkt, którego działania ja nie zauważyłam. Być może dlatego że próbka wystarczyła mi jedynie na jedno użycie. Tak naprawdę nie wiem co to za produkt: czy to maska, czy peeling. Drobiny peelingujące są niewielkich rozmiarów, więc fanki mechanicznego tarcia będą zawiedzione. Pewna Instagramerka pisała, że jej ta saszetka wystarczyła na 3 użycia - ciężko mi w to uwierzyć!

Zużyłam również kilka produktów mojego dziecka. Co prawda zdążyłam już wyrzucić opakowania - zostało mi jedynie opakowanie po mini kremie Nivea Baby. Ten krem nie był zły, ale dość mocno pachniał jak to krem Nivea. Raczej do niego nie wrócę. 


Zapraszam Cię również na mój Instagram (@stronakosmetyczna), gdzie trwa mini rozdanie z kosmetykami Avon. 

Znasz kosmetyki z mojego denka? Co u Ciebie słychać? :)

15 komentarzy:

  1. Hej fajne kosmetyki, niestety chyba zadnego z nich nie mialam, ale ciekawi mnie marka Vianek ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo lubię markę Vianek, ostatnio kupiłam spory zapas produktów tej marki :)

      Usuń
  2. Uwielbiam produkty firmy vianek :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Miałam tę mgiełkę z avonu i dla mnie zapach zbyt duszący, moja mama ją zużyła. Olejek w balsamie mam w swojej łazience w kakaowej wersji i bardzo mi się podoba :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te olejki w balsamie są całkiem fajne ;) Nie spodziewałam się, że tak przypadną mi do gustu, bo miałam już 2 wersje ;)

      Usuń
  4. Calkiem spore denko. Duszących zapachów nie znoszę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo fajne kosmetyki Ci się skończyły ;(

    OdpowiedzUsuń
  6. Sporo ciekawych produktów zużyłaś :) gratuluję mobilizacji do ćwiczeń, tak trzymaj!

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja niestety nie znam nic. Muszę sporo nadrobić ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Balsam do ciała Allerco jest świetny, bardzo go lubię. Znam też mgiełkę z Avonu, zapach jest przepiękny, ale trwałość faktycznie nie powala. :/

    OdpowiedzUsuń
  9. Uwielbiam mgiełki z Avon chociaż nie są zbyt trwałe, ale na lato świetne :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie miałam żadnego produktu z Twojego denka, ale niektóre kojarzę z blogów. Zaciekawił mnie ten żel pod prysznic, bo nie kojarzę w ogóle tej marki ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. peeling z wianka mnie bardzo zainteresował, poznałam tę firmę i wiem, że mają bardzo fajne produkty ;-). chociaż inne rzeczy też ciekawe, warto spróbować czegoś nowego :-)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ładnie Ci poszło. Ja mam ostatnio całkiem spore denka bo choć kosmetyków mam jak w drogerii to większość z nich akurat się kończy, więc jestem Zadowolona

    OdpowiedzUsuń